Guz mózgu zniknął, a rak płuc i gardła wydawał się nigdy nie istnieć: Kobieta podzieliła się swoimi doświadczeniami z całego leczenia.

„W Walentynki spodziewałem się propozycji ręki. Przygotowywałam się na ten dzień od kilku dni. Ale zabrali mnie z domu na noszach karetki. Nawet bez diagnozy lekarskiej wiedziałam, że mój stan jest niepokojący. Zbyt długo ignorowałam objawy i ukrywałam przed rodziną, że źle się czuję” – powiedziała Ena magazynowi w lutym 2012 roku.

Pięć lat później Ena zadzwoniła do nas i przypomniała o swojej sprawie. Jest żywa i całkowicie zdrowa.

Przedstawiamy całą jej historię :

Wszystkie zmiany, które w sobie zaobserwowała, początkowo sporadycznie, a potem coraz częściej, Ena przypisywała wszystkiemu z wyjątkiem choroby. Pocieszała się i zapewniała samą siebie, że to nic groźnego.

– jestem młody, mam dobre predyspozycje genetyczne, moi rodzice są zdrowi; Nie piję, nie palę, odżywiam się wyjątkowo zdrowo, uprawiam aktywny sport. Nie mogę być chora, to niemożliwe – pomyślała Ena.

Uparcie broniąc przekonania, że ​​każda choroba musi ją ominąć, odmawiała wizyty u lekarza, nawet gdy stanęła na wadze i zauważyła, że ​​gwałtownie traci na wadze.

Nawet wtedy, gdy nie mogła myśleć ani spać z powodu bólu głowy. Do 14 lutego 2010 roku skutecznie ukrywała przed rodzicami częste nudności, krwawe wymioty, omdlenia i w końcu utratę przytomności.

W Walentynki zamierzała wyjść ze swoim chłopakiem na miasto. Próbowała się ubrać, zaniepokojona ogromną bladością twarzy i drżącymi rękami.

– Żeby ten dzień minął, żeby się skończył, żebym mógł iść spać. Spałem więcej niż kiedykolwiek w życiu. Wcześniej, nawet gdy zachorowałam na grypę, nie leżałam w łóżku. Z natury jestem osobą nadpobudliwą – mówi Ena.

Jednak opuściła dom na noszach karetki. Rodzice znaleźli ją nieprzytomną na ziemi.

– Kiedy opamiętałem się nawet bez diagnozy lekarskiej i patrząc na ponure i zmartwione twarze moich rodziców, wiedziałem, że sytuacja jest niepokojąca. Widziałem wszystko niewyraźnie. Podwójne obrazy, które pojawiały się przed moimi oczami, zrodziły najczarniejsze z możliwych myśli: rak, nowotwór, ślepota, epilepsja, śmierć…?

Prawda nie była pocieszająca i nie różniła się zbytnio od podejrzeń Enny. Badania i ustalenia wykazały guza mózgu, raka płuc, gardła, węzłów chłonnych…

– Ta wiedza była porażająca. Zapomniałem o wszystkich wielkich planach na przyszłość. Skończyło się. Umrę i nie dożyję nawet trzydziestki. Nie dostanę pracy, nie ukończę studiów, nie wyjdę za mąż w pięknej białej sukni ślubnej, nie urodzę dzieci… Nic nie zrobię, bo skończyć dwa metry pod ziemią! – Ena była zrozpaczona.

Za namową lekarza Ena w towarzystwie rodziców została zabrana do największego szpitala w Chorwacji, KBC Zagrzeb, gdzie przeszła chemioterapię.

– Czekała na odpowiedni moment, aby zoperować guz, który znajdował się w, zdaniem lekarzy, „nieodpowiednim miejscu”. Podkreślili, że dopóki mnie nie otworzą, nie będą wiedzieć, czy to nowotwór złośliwy. Twierdzili, że wszystko będzie dobrze, że wyzdrowieję, a bóle głowy i nudności ustąpią po operacji. W międzyczasie przechodziłam chemioterapię.

– Ale z bólami głowy da się żyć, one mi nie przeszkadzają – broniłem się głupio, naiwnie i dziecinnie, starając się nie pokazać, jak bardzo się boję, że skalpel wbije mi się w głowę. Na samą myśl się wzdrygnęłam.

Podróż ratująca życie. Z inicjatywy przyjaciół rodziny z Zagrzebia udali się do Sarajewa, do dr Šuhrety Trobradović.

– Zbada Cię, ustali dokładnie, co Ci dolega. Ma też lekarstwo, jest pijany, oczyszcza organizm ze złośliwych komórek. Nie będziesz nawet potrzebował operacji. Nie masz nic do stracenia, możesz jedynie zyskać. Jeśli nic innego, w naturalny sposób wzmocnisz swój organizm – radzili nam.

– Więc najpierw moi rodzice odwiedzili doktora Trobradovicia, przywieźli mi kefir z Kaukazu, który od razu zacząłem pić. Gdy tylko mój stan zaczął się poprawiać, również ją odwiedziłam.

– Zbadała mnie na urządzeniu do diagnozowania przepływu energii, które utworzyło blokady w całym organizmie, zwłaszcza w głowie, płucach…

– Zwróciła uwagę, że musiałem być narażony na niebezpieczne promieniowanie przez długi czas i kazała zastosować panele cedrowe. Od razu założyłam mniejszą, a drugą zabierałam ze sobą, żeby gdziekolwiek się wybiorę, muszę ją mieć przy sobie. Kontynuowałem używanie kefiru z Kaukazu.

– Pani doktor przez cały czas traktowała mnie profesjonalnie, nie obiecywała cudów ani wyleczenia z dnia na dzień. Niemniej jednak podkreśliła, że ​​praktyka przynosi niezwykle pozytywne rezultaty u osób chorych na nowotwory złośliwe. I rzeczywiście, ostatnie odkrycia wykazały, że masa guza zmniejszyła się o 85%, a nowotwór całkowicie zniknął z organizmu. Czuję się świetnie. Zniknęły nudności, zawroty głowy, wymioty, podwójne widzenie. Wrócił mi apetyt, żyję normalnie, regularnie chodzę na wizyty kontrolne do lekarzy i doktora Trobradovicia. Kontynuuję jej terapię. Dziękujemy Bogu za skierowanie nas we właściwe miejsce. Dziękuję również lekarzowi, dzięki któremu uniknęłam skalpowania! – powiedziała Ena w lutym 2012 roku.

W lipcu tego roku byliśmy zaskoczeni jej zaproszeniem. Zapytała nas, czy ją pamiętamy.

– Byłem poważnie chory. Kiedy pisaliśmy tę historię pięć lat temu, byłem lepszy. Wkrótce moi krewni z Anglii, których spotkałem po raz pierwszy, rozpoznali i pokazali im Aurę oraz historię o mnie. Więc przypomniałem sobie, żeby do ciebie zadzwonić i powiedzieć, że jeszcze żyję. Nie biorę żadnych leków i wszystkie złe komórki opuściły mój organizm już dawno temu. Kefir kaukaski naprawdę dobrze zrobił z moim organizmem – stwierdziła Ena, ponownie chwaląc słynnego lekarza z Sarajewa Šuhretę Trobradović.

Dodała, że ​​w międzyczasie wyszła za mąż, skończyła studia i została mamą uroczego chłopczyka, Dorijana. Mimo wyższego wykształcenia postanowiła być jedynie matką i gospodynią domową.

Co o tym sądzisz? Udostępnij ten post swoim znajomym!

Comments

Loading...